Miniony weekend w Czeskiej Lipie stał pod znakiem kartingu. Wszystko za sprawą Karting Cup'u, który gościł w tym czasie na torze Autodrom Sosnova. Zawodnicy wielu kategorii, w tym czeskiej edycji pucharu ROK'a, przybyli na miejsce zmagań, by walczyć o podium w drugiej eliminacji tego serialu.
Rywalizacja rozpoczęła się przy sprzyjającej pogodzie. Od pierwszego sobotniego treningu Marek prezentował dobre tempo i wydawało się, że walka o podium niedzielnych wyścigów rozstrzygać się będzie z jego udziałem. Niestety popołudniowe opady deszczu pokrzyżowały plany zabrzańskiego zespołu, a nietrafione ustawienia na mokrą nawierzchnię sprawiły, że Marek Piechuła zakwalifikował się do wyścigów dopiero na szóstej pozycji. Trzeba wspomnieć, że w ten weekend wyścigi KF/KF Junior oraz ROK Senior/ROK Junior były puszczone razem, z zachowaniem odrębnej klasyfikacji, co wpłynęło na końcowy rezultat zawodów, o czym przeczytacie dalej.
Niedzielnego poranka opady nadal się utrzymywały i w takich też warunkach rozegrany został pierwszy wyścig. Mimo polepszenia ustawień kart nadal nie prowadził się należycie, a zawodnik JMP Racing finiszował na szóstej pozycji.
Drugi wyścig to bardzo dobra jazda Marka i druga pozycja na mecie z niewielką stratą do Petra Cempera, który był najszybszym zawodnikiem w kategorii ROK Senior. Tor bardzo szybko przesychał, ale nie na tyle, by kierowcy mogli wyruszyć do wyścigu na oponach typu slick. Marek poradził sobie bardzo dobrze i dzięki temu - mimo słabszego wyniku w pierwszym wyścigu - wystarczyło zaledwie czwarte miejsce w superfinale, by Marek zakończył zawody na podium.
Superfinał odbył się już na suchej nawierzchni. Po niezbyt udanym starcie Marek przebijał się do przodu, ale ostatecznie zajął 5. miejsce, o 0.4 sekundy przegrywając z Otakarem Zenklem walkę o czwartą lokatę, która dawała mu upragnione podium.
Marek Piechuła: "Szkoda tego podium. Mieliśmy bardzo dużą szansę, ale wiele drobnych przeszkód uniemożliwiło nam wykorzystanie jej. Mimo słabszej postawy na mokrej nawierzchni, dobrze spisałem się w drugim wyścigu, co pozwoliło myśleć o zakończeniu zawodów w TOP3.
W superfinale natomiast brakło trochę szczęścia. Najpierw utknąłem na starcie za mocniejszym kartem kategorii KF Junior, tracąc dystans do moich rywali. Gdy z kolei odrobiłem stratę do zawodnika jadącego na czwartej pozycji, dublowaliśmy jednego z kierowców. Niestety sędziowie wirażowi nie pokazali mu niebieskiej flagi, więc tu też straciłem trochę czasu. Biorąc pod uwagę różnicę między mną a Otakarem na mecie wyścigu ciężko oprzeć się wrażeniu, że mogło być znacznie lepiej, gdyby nie niefortunny zbieg okoliczności w ostatnim biegu.
Cóż, takie rzeczy się zdarzają. Ważne, by wyciągnąć wnioski z tej lekcji. Jak mówi powiedzenie - co Cię nie zabije, to Cię wzmocni! Jestem tego samego zdania. Za miesiąc wyścig na torze w Pisku. Przepracujemy porządnie ten okres i wrócimy szybsi. Na pewno !"
www.JMPRacing.pl